
Spontaniczna sesja w bieliźnie ma tę ogromną zaletę, że z reguły robimy ją zupełnie na luzie i bez presji. Takie sesje oferuję również jako sesje prywatne – więcej można przeczytać tutaj: http://www.tfp-foto.slask.pl/oferta/ Tym razem prezentuję wam bieliźnianą sesję z Pauliną, z którą umówiliśmy się w ciągu jednego dnia. Ja akurat miałem wolny weekend i szukałem modelki, a ona chciała rozwinąć swoje portfolio. W efekcie powstały bardzo fajne zdjęcia.
Takie sesje traktuję testowo – w celu wypróbowania nowych póz oraz sposobu ciekawego wykorzystania wnętrz, które mam do dyspozycji. Zdjęcia powstały w trzech lokacjach – przy oknie w sypialni, przy tarasowym oknie w salonie (przy którym stoi moja skórzana sofa) oraz w łazience. Paulina zdecydowała się na sesję w bieliźnie, ponieważ na razie nie pozuje do zdjęć aktowych (i stąd dziwny pomysł kąpieli w t-shirt’cie….). Uznałem, że do testów wystarczy. Sesja w bieliźnie ma tą zaletę nad nagością, że można ją bez problemu publikować na Facebook’u czy Instagramie bez ryzyka, że otrzymamy bana (o czym wielokrotnie się przekonałem).
Pomijając zdjęcia w łazience, całość powstałą przy świetle zastanym, jedynym doświetleniem była blenda. Osobiście w takich sytuacjach zawsze korzystam z blendy srebrnej – daje niestety ostrzejsze światło, ale daje go więcej niż blenda biała, a w takich warunkach światła jest naprawdę mało.
W kabinie prysznicowej głównym światłem była reporterska lampa wsadzona w softbox 60×60 i zawieszona u góry i po lewej stronie kadru.