Poniższa sesja to efekt pierwszego „zlecenia na zdjęcie”. Pewna projektantka (to co, że moja żona?…) zażyczyła sobie zdjęcie na swojego bloga, przedstawiające ją oraz lampę wiszącą u niej (u nas) w domu. Mój pomysł był taki, że skoro zdjęcie ma przedstawiać lampę, to powinna ona świecić, a najlepiej oświetlać znajdującą się pod nią postać. Problem w tym, ze przy parametrach naświetlania, przy których postać była oświetlona prawidłowo, sama lampa była paskudnie przepalona. Najprostszy sposób, by temu zaradzić, to zrobić dwa zdjęcia tego samego kadru – jedno naświetlone na lampę, drugie na modelkę – i wymaskować odpowiednio oba ujęcia. Ponieważ jednak jest to strona o fotografii studyjnej i prostych rozwiązań tu nie szukamy, postanowiłem znaleźć sposób, by całość prawidłowo naświetlić w jednym ujęciu, imitując światło lampy oswietleniem studyjnym.
Głównym źródłem była lampa z beauty-dish’em i gridem, stojąca po lewej stronie kadru i trochę z przodu, mająca imitować światło lampy. Sama modelka leżała na stole, który był nieco wysunięty do przodu względem lampy sufitowej, tak by zrobić miejsce na światło z beauty-disha. Grid był konieczny, by ukierunkować światlo i by nie padało ono na klosz lamy sufitowej, bo inaczej byłby on całkiem przepalony. Założenie grida powodowało jednak, że nogi modelki znajdowały się poza zasięgiem światła, dlatego dowietlono je drugą lampą z założona czaszą i gridem. Ponieważ ciemne ubranie modelki nie odcinało się zbytnio od tła, dodano jeszcze kontrę w postaci strip-boxa z gridem za plecami modelki.
Ostateczny efekt nie wyszedł tak jak zamierzałem: bez trudu można się zorientować, że lampa sufitowa nie ma większego związku z oświetleniem modelki. Jednak zdjęcia zostały zaakceptowane przez zamawiającą, a to najważniejsze 🙂