Druga sesja z Moniką, z którą robiłem już zdjęcia buduarowe i bodyscape. Tym razem chcieliśmy zrobić coś innego – w planach był akt studyjny z wykorzystaniem rozmaitych rekwizytów. Pierwszym była jutowa, blisko 5cm grubości lina – konkretnie była to lina do wspinaczki, której surowa faktura bardzo mi się spodobała i pasowała mi do pomysłu na sesję. Początkowo planowaliśmy owinąć nią modelkę dość ciasno, okazało się jednak, że jest ona niezbyt elastyczna i wcale nie przylega do ciała tak, jak się tego spodziewałem – stąd mała ilość kadrów z jej wykorzystaniem. Następna była lampa ze świecą, z fajnym sznurem zamiast uchwytu. Tym razem chciałem tak ustawić światła, by dawały wrażenie, że to lampa świeczka stanowi główne oświetlenie całej sceny. W obydwu stylizacjach schemat oświetlenia był zresztą podobny – światło kluczowe stało po prawej strony modelki i trochę z tyłu od niej. Jako modyfikator założyłem mój największy softbox, 120 x 80cm (już od dawna marzy mi się coś większego, prawdopodobnie niedługo kupię parasolkę o dużo większej średnicy). Z lewej strony i trochę z przodu stała srebrna blenda 180 x 120cm, jako światło wypełniające. Oświetlenie tła zapewniał softbox strip stojący z lewej strony i dający ładny gradient światła na tle. Nie widać go specjalnie na zdjęciach ze święcą, ponieważ w postprodukcji dodałem mocną winietę – ale to on zapewnia w tych zdjęciach oświetlenie tła w środku kadru. Dodatkowo w zdjęciach ze świecą przesunąłem balans bieli mocno w kierunku żółtego, by ocieplić zdjęcia – w końcu światło padające z płomyka świecy jest mocno żółte.
Mimo że światło główne stało bliżej tła niż modelka, to jednak jej ciało jest ładnie oświetlone dzięki temu, że kazałem jej stanąć pod lekkim kątem w stosunku do aparatu – dzięki temu kształty ciała zostały ładnie podkreślone. Twarz z reguły była zwrócona bardziej w kierunku aparatu, co zapewniło oświetlenie od bocznego do rembrandtowskiego, dodając zdjęciom odpowiedniego klimatu.
Do następnej części sesji przeniosłem lampę główną bliżej aparatu, tak że teraz świeciła z prawej i z przodu. Tak powstały zdjęcia z białym materiałem – początkowo chcieliśmy zrobić z niego kokon, z którego wynurzała by się Monika, ale te zdjęcia wyszły kiepsko. Ostatecznie wybrałem tylko jeden portret oraz dwa zdjecia z wykorzystaniem długiej tasmy materiału, która pozostała nam po jego obcięciu.
Na sam koniec sesji zrobiliśmy kilka prostych zdjęć z wykorzystaniem prześwietlonej ściany jako tła – w stronę ściany świeciły na krzyż dwa softboxy, modelka stanęła na jej tle, a delikatne doświetlenie stanowiła blenda. W efekcie powstały dwa ostatnie, czarno-białe zdjęcia (winietę dodałem w postprodukcji.
I to tyle. Sesja była głównie testowa, mieliśmy ochotę poeksperymentować z różnymi akcesoriami – co udało się ze zmiennym skutkiem :). Ale ostatecznie udało się wybrać kilka ładnych ujęć. Jedno z nich zrobiło furorę na maxmodels, wbijając się do rankingu 24h i 48h na drugie miejsce :), oraz trafiło na siódmą stronę rankingu wszechczasów. Prawdę mówiąc, mam w portfolio lepsze zdjęcia, ale kazdy sukces cieszy 🙂