W ostatnim artykule, w którym opisywałem sensualną sesję z Paulą w Hotelu Rezydencja, wspominałem o zastosowaniu lampy błyskowej przy doświetlaniu pierwszego planu. Dziś wyjaśnię dokładniej, w jaki sposób to robię.
Na początek trzeba zrozumieć, po co nam ta lampa błyskowa jest potrzebna. Otóż dzięki jej zastosowaniu możemy sami decydować o kierunku, z którego pada światło główne – jesteśmy w dużym stopniu uniezależnieni od światła zastanego. Poza tym, możemy zdecydować o charakterze tego światła – w zależności od zastosowanego modyfikatora możemy łatwo uzyskać albo światło miękkie (np. przy pomocy softboxa) albo twarde (np. czasza 17cm lub goła lampa).
Praca z lampą w obecności światła zastanego różni się od pracy w studio fotograficznym, gdzie światła zastanego nie ma, choć podstawowe zasady są takie same.Po pierwsze, musimy aparat przełączyć w tryb manualny. Zanim to jednak zrobimy, najlepiej korzystając z trybu Auto ISO wykonać zdjęcie próbne. Dlaczego w tym trybie? Bo z reguły przysłonę chcemy ustalić zgodnie z założoną przez nas głębią ostrości (w fotografii sensualnej bardzo często używa się szeroko otwartej przysłony). Wybieramy zatem taką przysłonę, jaka nam odpowiada (np. f2) oraz czas naświetlania taki, by był krótszy od czasu synchronizacji ( większości aparatów około 1/160 – 1/200s), ale by nie było ryzyka poruszenia zdjęcia. Oznacza to, że najlepiej znaleźć czas między 1/80 a 1/160s. Tak więc dążymy do tego, bo parametry ekspozycji wyglądały mniej więcej tak:
- Przysłona – około f2
- Czas migawki – między 1/80 a 1/160
- Funkcja Auto ISO pozwoli nam znaleźć taką czułość, by uzyskać poprawne naświetlenie przy powyższych parametrach czasu i przesłony.
Co jeśli ISO okazuje się bardzo wysokie (np. 3200 albo wyższe)? To znaczy, że fotografujesz w bardzo kiepskich warunkach oświetleniowych i najlepiej zrobisz, jak zmienisz miejsce :). A co jeśli światła jest bardzo dużo i nawet przy ISO 100 czasy migawki są krótsze niż czas synchronizacji? Wtedy z reguły możesz się obyć bez lampy, bo światła zastanego jest tak dużo, że wystarczy odbić go np. blendą. Jeśli mimo to bardzo chcesz użyć lampy, musisz użyć trybu HSS lub założyć na obiektyw szary filtr – ale o tych metodach innym razem. W fotografii buduarowej, wykonywanej głównie we wnętrzach, zaskakująco często panują warunki nie wymagające podobnych metod.
Nota bene, z doświadczenia wiem, że przy takich parametrach ekspozycji zwykłe lampy studyjne z reguły są zbyt mocne. Wygodniej jest posługiwać się lampą reporterską zamocowaną na uchwycie z możliwością mocowania studyjnych modyfikatorów – taki zestaw jest lżejszy, bardziej mobilny a jednocześnie dysponuje odpowiednią mocą.
Kiedy mamy już parametry ekspozycji dla poprawnego naświetlenia tła – przysłona, czas i ISO – musimy się zastanowić, jaki klimat chcemy nadać zdjęciu za pomocą lampy. Czy ma ona stanowić tylko niewielkie wypełnienie, czy całkowicie zdominować oświetlenie sceny? Ja osobiście lubię lekko niedoświetlić tło, by uzyskać większą separację pierwszego planu. Ustawiam zatem aparat w tryb manualny, wyłączam tryb auto ISO i korzystam ze zmierzonych wcześniej parametrów, ustawiając jednak ISO o 1EV mniejsze (czyli np. jeśli poprawne naświetlenie tła jest przy ISO400, tu ustawiam ISO200) Jeśli ISO wyjściowo wynosi minimum dla danego aparatu, skracam o połowę czas naświetlania, a jeśli w ten sposób przekroczyłbym czas synchronizacji – trudno, zwiększam przysłonę o 1EV godząc się na większą głębię ostrości (ale robię to tylko wtedy, gdy nie mogę już zmniejszyć ISO ani skrócić czasu migawki). W ten sposób mam już ustawione docelowe parametry naświetlania. Teraz ustawiam lampę w docelowym miejscu i korzystając ze światłomierza, ustalam siłę lampy. Światłomierz umożliwia pomiar siły błysku – dla zadanego ISO i czasu ekspozycji wskaże nam odpowiednią wartość przysłony; musimy tak ustawić siłę lampy, by przysłona była zgodna z tą ustawioną w aparacie.
Jeśli nie mamy ze sobą światłomierza, nie pozostaje nam nic innego, jak ustawienie mocy błysku „na oko”, wykonanie zdjęcia testowego, następnie korygujemy moc lampy, robimy ponowny test i tak do skutku (ze światłomierzem jest to o wiele szybsze i łatwiejsze).
Kiedy mamy już ustawioną całość – możemy zaczynać sesję 🙂 Wbrew rozwlekłości opisu, całość zajmuje maksymalnie kilka minut.
Wszystko jasno wytłumaczone w kilku krokach – piwko się należy!