Bodyscape i sesja buduarowa z Kasią

zdjęcie z sesji buduarowej

Ponownie miałem przyjemność spotkać się na sesji z Kasią, z którą wcześniej zrobiliśmy już kilka fajnych aktów i zdjęcia typu american beauty. Tym razem tematy przewodnie sesji były inne: po pierwsze fotografia buduarowa, po drugi bodyscape.

Tematykę wybrałem nie bez przyczyny fotografia buduarowa to coś, co mam nadzieję będzie w przyszłości stanowić moje główne zajęcie jako fotografa i takie zdjęcia chciałbym przede wszystkim robić. Lubię ten klimat zdjęć, lubię pokazywać piękno kobiecego ciała, lubię widzieć radość na twarzy pozujących mi dziewczyn, kiedy oglądają efekty naszej pracy. Bodyscape zaś to miły dodatek, bo zdjęcia takie można zrobić prosto i szybko, a zawsze się podobają – i często proponuję je jako dodatek do sesji komercyjnych.

Na pierwszy ogień bodyscape. Zastosowałem klasyczne oświetlenie – jedna lampa z softboxetm typu strip z gridem zawieszona na boom’ie za modelką, do tego stół, czarny materiał, oliwka woda (muszę kiedyś poekserymentować z gliceryną, ale nie spieszy mi się, bo z samą wodą efekty są również bardzo dobre). Ponieważ Kasia to doświadczona modelka, spróbowaliśmy kilku ciekawszych póz – efekty w galerii poniżej. Szczególnie lubię jedno zdjęcie, najbardziej przekazujące emocje – sami domyślcie się, o które mi chodzi :). Jestem naprawdę zadowolony z te części sesji.

Potem przyszedł czas na sesję buduarową, z której jestem… zadowolony jeszcze bardziej :). Pozwoliłem sobie tym razem na pełną improwizację – miałem mniej więcej pomysł na to, jak zdjęcia powinny wyglądać, ale całość ustawialiśmy i zmieniali na bieżąco. Najpierw w moim studio na ziemi rozłożyłem materac i pościeliliśmy go poduszkami i dwoma prześcieradłami. Lampa świeciła w ścianę naprzeciwko i lekko w górę, tak by światło odbijało się w stronę modelki. W ten sposób uzyskaliśmy oświetlenie głównie z tyłu i nieznacznie z góry – światło ześlizgiwało się po ciele modelki w stronę aparatu. Nie było konieczności użycia blendy czy światła wypełniającego, bo biały sufit i ściany wystarczyły by dostarczyć wystarczająco dużo światła. Na koniec – chyba po raz pierwszy – skorzystałem wyłącznie ze światła zastanego, padającego z okna balkonowego, do którego dosunęliśmy sofę, na której pozowała Kasia. Tak powstały ostatnie zdjęcia.

Jestem bardzo zadowolony z tej sesji. Jedno ze zdjęć osiągnęło na facebook’owej grupie „Fotografia” sporo ponad 100 like’ów, co dla mnie jest dużym osiągnięciem. Ciekaw jestem, czy Wam również się podobają?

Leave a comment