Autoportret

Kiedy brakuje modela, to jeszcze nie znaczy, że nie można zrobić sesji portretowej. Pić można do lustra – pozować do lustrzanki także. Jako że miałem chwilę wolnego czasu, postanowiłem zrobić zdjęcia sobie samemu. Zadanie trudne, bo nie sposób do końca przewidzieć jak światło ułoży się na modelu, a każda korekta poprzedzona jest zmianą pozycji, tak więc układanie kadru można zaczynać od początku. W efekcie na zdjęciach widać słabą kontrolę nad światłem i dość paskudne cienie, ale niektóre kadry nadają się do pokazania.

Zdjęcia wykonane zostały częściowo ze statywu, częściowo zaś dzięki pomocy mojej żony, która łaskawie zgodziła się wziąć aparat do ręki 🙂 Oświetlenie typowe dla dzisiejszych „męskich portretów”: dwie kontry pod kątem około 45st za mną, jedna z wrotami i plastrem miodu, druga ze zwykłym kloszem (bo potrzebowałem wycieku światła do wyzwolenia fotocel w pozostałych lampach, a tło było na tyle daleko ode mnie, że pozostało czarne…. na liście zakupowej są już dodatkowe wyzwalacze radiowe, by problem w przyszłości już się nie pojawił). Główne światło stanowił beaty dish z gridem ustawiony naprzeciw mnie i nieco z góry, świecący dużo słabiej od świateł kontrowych, tak by nie stracić dramaturgii.

lighting-diagram-7uj7j3ufdo

Silne, w miarę symetryczne kontry, nadają zdjęciom mocny, męski charakter; główne światło nie jest tu właściwie główne, tylko wypełniające cienie. Przyznaję, nie przyłożyłem się do obróbki tych zdjęć, a gębę mam dość szpetną 😉 jednak była to w końcu tylko wprawka. Gdybym mógł być jednocześnie w dwóch miejscach na raz i dokładniej kontrolować rozłożenie świateł, wyszło by na pewno dużo lepiej, a tak widać fatalne cienie – głównie na szyi od kołnierzyka ciemnej koszuli.

Leave a comment