Tym razem bardzo ciekawa, aktowa sesja, jak zwykle podzielona na dwie części. Pierwsza miała nawiązywać do słynnych plakatów z filmu „American Beauty”. Druga część to klasyczny, studyjny akt.
Pozowała Kasia, znana na maxmodels jako terpsychora1986. Kasia jest bardzo doświadczoną modelką, pozuje już od kilku lat, często do aktów. Sama zaproponowała mi sesję, co mile połechtało moje ego – zwłaszcza, że jakieś półtorej roku wcześniej, gdy zaczynałem swoją działalność na maxmodels, również zaproponowała pozowanie, ale… odpłatnie :). Tym razem zgodziła się na model tfp, co z jednej strony podbudowało moją wiarę we własne umiejętności, z drugiej zaś wywołało lekki napad paniki. Panika wzięła się stąd, że do tej pory fotografowałem głównie mało doświadczone modelki – dzięki czemu moje zdjęcia w ich portfolio były z reguły jednymi z lepszych. Teraz moje prace miały trafić do portfolio, w którym były już zdjęcia doświadczonych, wiele potrafiących fotografów. Poprzeczka została ustawiona wysoko, ale to dobrze – trzeba sobie w życiu stawiać cele 🙂
Malowała Beata Czaja. Zdecydowała się na czerwone usta i stosunkowo ciemne oczy. Ja bardziej myślałem o czymś w stylu make-up – no make up, ale rozumiem, że wizażystka też chce pokazać swoje umiejętności. Postawiłem tylko jeden warunek – albo śladowy makijaż, albo wpadający w czerwień. Ostatecznie skończyło się na czerwonej szmince.
Setup do american beauty był stosunkowo prosty, choć wymagał posiadania statywu typu boom. Na statywie zawiesiłem aparat, który wyzwalany był pilotem. Podgląd zdjęc miałem na tablecie dzięki tetheringowi z karty Transcend wifi, której kiedyś poświęciłem osobny artykuł. Z prawej strony modelki stał softbox 120×80 ustawiony poziomo, ze strony lewej na wysokości głowy doswietlał mały softbox, ustawiony dwie działki słabiej – jego działanie było dość minimalne.
Tym razem nie obyło się bez photoshop’a – jako że nie miałem odpowiedniej ilości płatków, obsypałem nimi Kasię mniej więcej dokładnie przy jej ciele; po zakończonej sesji rozsypałem płatki w miarę równo i wykonałem im kilka zdjęć przy tym samym oświetleniu, a następnie wykorzystałem te kadry do dodania płatków tam, gdzie ich brakowało – głównie w rogach i na bokach kadru.
Druga część była bardziej kombinowana. Zaczęliśmy od kadrów z krzesłem, oświetleniem bocznym i wypełnieniem cieni z przodu. Za światło główne służył softbox octa 95 z gridem, jako fill in softbox 90×60. W tym samym oświetleniu powstał kadr amerykański w białej koszuli.
Nastepnie światło główne trafiło na prawo i z przodu, a z tyłu świeciła kontra z softboxem strip 120×30 z gridem. Jako światło kluczowe świecił softbox 120×80, bez grida, bo chciałem jednocześnie uzyskać gradient na tle. Tak powstały zdjęcia stojące czarno-białe. Na koniec, na prośbę wizażystki, zrobilismy dwa portrety przy podobnym oswietleniu.
Całość wyszła fajnie, jestem zadowolony z efektów. Najmniej podobają mi się zaaranżowane na sam koniec portrety – zrobione w 5min na koniec sesji, co niestety widać. Tym niemniej, sesję uważam za udaną, wstydu mi nie przynosi. W portfolio Kasi na pewno są lepsze zdjęcia, ale moje na tle całości nie wyglądają źle. Choc, jak zawsze – wiele rzeczy bym poprawił, gdybym robił ta sesję raz jeszcze.