Naszła mnie ostatnio chęć wzięcia udziału w konkursie fotograficznym – to dobra motywacja do robienia zdjęć, a choć mnie motywacji nie brakuje tylko czasu, to i tak miałem ochotę spróbować. Okazja trafiła się szybko, bo portal Ateliora ogłosił kolejną, trzecią już edycję konkursu „Akt w klasycznej odsłonie” tym razem z podtytułem „Nagość światłocieni”. Temat bardzo ciekawy, a termin zgłaszania prac krótki, zacząłem więc szukać modelki, która zgodziłaby się wziąć ze mną udział w konkursie.
Ostatecznie moją ofertą zainteresowała się Ania – miała na swoim koncie dopiero kilka sesji, ale widać było, że dobrze czuje się przed obiektywem i że nagość nie stanowi dla niej problemu podczas pozowania. Ania ma świetną figurę, śliczną buzię i trochę drapieżnego pazura w spojrzeniu, co dobrze komponowało się z moim pomysłem na zdjęcia.
Jak zwykle podczas sesji korzystałem z kilku różnych ustawień świateł – właściwie nie powinienem tak robić, lepiej skupić się na jednym pomyśle i dopracować go do perfekcji; z drugiej jednak strony w ten sposób po sesji pozostaje więcej różnorodnych zdjęć. Nie ilość się jednak liczy, lecz jakość, bardzo się więc starałem, żeby każdy projekt zrealizować możliwie dokładnie. Inna rzecz, że Ani trudno jest zrobić kiepskie zdjęcia 🙂
Zaczęliśmy od setup’u, którego zwykle uzywam do beauty – oświetlenie clamshell z podwójną kontrą. Do portretu się sprawdza, do aktu nie bardzo, przynajmniej ja nie umiałem go dobrze wykorzystać. Myślę jednak, że jest wiele innych bardziej korzystnych ustawień światła do tego typu zdjęć. W akcie chodzi o podkreślenie kształtu, wydobycie struktury, a to oświetlenie jest jednak zbyt płaskie. W efekcie, tylko jedno zdjęcie z tego ustawienia trafiło do obróbki – i to raczej portretowe niż aktowe.
Szybko przeszliśmy więc do kolejnego etapu. Najpierw korzystając z jednego stripa z gridem zrobiliśmy coś w rodzaju fotografii bodyscape – zdjęcie z uniesionymi w górę lokciami powstało przy tym oświetleniu.
Następnie zastosowałem bardzo lubiany przeze mnie schemat oświetlenia bocznego symetrycznego, obustronnego. Na lampach wisiały oczywiście dwa stripy z gridem – niestety, jeden z nich ma tylko 120cm, więc trochę mi brakowało światła u góry, ale nie rzuca się to w oczy aż tek bardzo. Tak powstało drugie czarno-białe zdjęcie, to z profilu. Przy takim oświetleniu warto skorzystać ze światłomierza, by siłę obu lamp ustawić na tym samym poziomie – zwłaszcza, gdy robimy kadry symetryczne. Ogromne znaczenie ma również umiejscowienie modelki – pół kroku w stronę aparatu lub w stronę tła całkowicie zmienia charakter oświetlenia.
Następnie zrobiliśmy kilka innych kadrów: światło główne świeciło z prawej i z góry, a po lewej stąło oświetlenie tła. Na tło świecił strip z gridem, jako światło kluczowe wykorzystałem softbox 120/80. Najbardziej spodobały mi się zdjęcia w pozycji siedzącej, toteż ich ostatecznie było najwięcej.
I to tyle. Nasza sesja zajęła nam jakieś dwie godziny. Ania pomalowała się sama i przyjechała już z gotowym make-up’em, co zaoszczędziło nam sporo czasu. Co do samego konkursu – wyniki dopiero zostaną ogłoszone, ale znam swoje miejsce w szeregu 🙂 – raczej nie spodziewam się wielkich sukcesów: do konkursu zgłaszać można było dowolne zdjęcia, również te, które były już kiedyś wystawiane i nagradzane. W efekcie wszyscy,w tym profesjonaliści, wysyłali swoje najlepsze prace. Osoby takie jak ja, robiące sesję pod konkurs, miały zdecydowanie mniejsze szanse. Tym niemniej, warto było spróbować.
Dla chętnych: sesje aktowe i typu buduar wykonuję za darmo, pod warunkiem wyrażenia zgody na publikację zdjęć na mojej stronie. Istnieje również możliwość zamówienia sesji prywatnej, nie publikowanej nigdzie, do wyłącznej dyspozycji klienta – oczywiście odpłatnie 🙂